niedziela, 24 grudnia 2023

Wydarzenie, które ocaliło kulturę i chrześcijaństwo Europy

Wiedeń - przemówienie na Kahlenbergu
"Wydarzenie, które ocaliło kulturę i chrześcijaństwo Europy"
Drodzy Rodacy!

     Witam was wszystkich najserdeczniej. W krótkich słowach pragnę tu na Kahlenbergu, wspomnieć zwycięstwo polskiego oręża i koalicji państw europejskich pod wodzą naszego króla Jana III Sobieskiego. Budzi ten moment wiele refleksji, chodzi bowiem o wydarzenie, które ocaliło kulturę i chrześcijaństwo Europy, wpisując się głęboko w jej dzieje. Zadecydowało o jej losie.
     Przede wszystkim jednak ta rocznica i to dzisiejsze spotkanie pobudza nas do głębokiej wdzięczności za wielkie dzieła, jakich Bóg dokonuje w ludziach i poprzez ludzi. Tak myślał właśnie Jan III Sobieski, gdy o zwycięstwie zawiadomił Papieża w słowach: Venimus, vidimus, Deus vicit!
     Na kartach Starego Testamentu Prorocy, duchowi przywódcy narodu wybranego, wskazują, że jedynym środkiem prowadzącym do zwycięstwa i odzyskania utraconej wolności jest wewnętrzne nawrócenie, ład moralny, wiara i wierność przymierzu zawartemu z Bogiem. W takich też kategoriach trzeba patrzeć na wiedeńską wiktorię. To przede wszystkim moc wiary kazała królowi i jego wojsku stanąć w obliczu śmiertelnego zagrożenia, w obronie wolności Europy i Kościoła, i wypełnić tę historyczną misję aż do końca.
     Jakże znamienną jest rzeczą, że król na swojej drodze do Wiednia zatrzymał się na Jasnej Górze, gdzie odbył spowiedź i uczestniczył we Mszach św. Klęczał w Krakowie w kościele ojców karmelitów przed wizerunkiem „Pani Krakowa”, a wymarsz z tego miasta ustalił na dzień Wniebowzięcia. Modlił się przed cudownym obrazem w Piekarach Śląskich.
     Akt poświęcenia dzisiaj, tu na Kahlenbergu, w miejscu zwycięskiej batalii, kaplicy pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej nabiera w tym kontekście szczególnej wymowy. Jest wyrazem wdzięczności wobec naszej Matki danej „ku obronie”, i hołdu, jaki składamy naszym Ojcom, tchnienie do wytrwałości w obronie wartości dzisiaj zagrożonych. Oczywiście, szczególnie pragnę zabrać do Mariazell was, drodzy uczniowie i uczennice. Chciałbym móc powiedzieć Maryi, że wasze serce otwarte jest na każde wezwanie Jej Syna, tak, jak Ona tego pragnie: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2,5). Zdajcie się na Niego! On was potrzebuje: potrzebuje waszego entuzjazmu, waszych ideałów, waszej siły, a nade wszystko potrzebuje waszego pełnego nadziei i radości młodego serca. Zdajcie się na Niego! Niech On prowadzi was do małżeństwa, do wspólnoty zakonnej lub do kapłaństwa wszędzie jesteście Kościołem, ale pozwólcie, by On decydował! On potrzebuje małżeństw jako żywych komórek swego Królestwa, ośrodków promieniowania Jego miłości. Potrzebuje ludzi, którzy swoim sposobem życia będą ukazywać, że On jest ostateczną tęsknotą naszego serca i ostateczną treścią każdej wspólnoty. Potrzebuje ludzi, którzy jako księża realizują w Kościele dzieło swojego Pana, tak jak w tych dniach dane mi było czynić pośród was. Zaufajcie Mu; jest to wspaniała przygoda, warta każdego wysiłku.
     Drodzy Przyjaciele. Dzień, o którym przypomina nam kościół na Kahlenbergu, zadecydował o życiu i śmierci dziesiątków tysięcy żołnierzy oraz ludzi cywilnych, i na całe wieki rozstrzygnął o politycznym i religijnym losie narodów. Takie spojrzenie wstecz sprawia, że czujemy się mali. Lecz życie i los każdego z nas spoczywa w ręku i sercu Władcy dziejów. Jemu powierzajmy się w sprawach wielkich i małych. Niech wasze życie układa się szczęśliwie.

13 września 1983


Dziedzictwo i świadectwo

 Bruksela - przemówienie do Polaków zamieszkałych w krajach Beneluxu

"Dziedzictwo i świadectwo"
Drodzy Bracia i Siostry, moi Rodacy!

     Pragnę wyrazić głęboką radość, że w programie mojej pielgrzymki i wizyty duszpasterskiej w krajach Beneluxu znalazło się miejsce na to dzisiejsze wieczorne spotkanie z moimi Rodakami. Jako Biskup Rzymu nie przestałem odczuwać serdecznej więzi z synami i córkami mojego Narodu: zarówno z tymi, którzy żyją w Ojczyźnie, jak i z tymi, którzy w różnych czasach i różnych okolicznościach znaleźli się poza jej granicami. Czuję tę polską solidarność, solidarność wszystkich moich braci i moich sióstr mówiących tym samym językiem i noszących w sobie choć w różnej mierze to samo historyczne doświadczenie i dziedzictwo. Nieustannie też proszę Pana Boga o światło i łaskę, bym na stolicy św. Piotra w Rzymie mógł zgodnie z moim urzędem wypełnić w stosunku do was te zadania, jakie naznaczyła mi, na miarę naszych czasów, Opatrzność Boża.
     Dziękuję serdecznie za to spotkanie wszystkim Organizatorom, zwłaszcza Księdzu Biskupowi Szczepanowi Wesołemu, Księdzu Tadeuszowi Frankowi Rektorowi Misji Polskiej w krajach Beneluxu i wszystkim, którzy swoim trudem przyczynili się do tego spotkania. Bóg zapłać za słowa wypowiedziane na początku, pełne wiary i miłości, pełne nadziei.
     Witam serdecznie i pozdrawiam wszystkich tu obecnych i każdego z osobna, również i naszych pobratymców, do których jeszcze na końcu się zwrócę. Witam was, którzy żyjecie w Belgii, w Holandii i Luksemburgu, bo spotkanie to obejmuje przede wszystkim Rodaków żyjących w tych krajach. Równie serdecznie witam gości przybyłych z krajów sąsiednich. Witam wszystkie polskie albo polonijne rodziny: rodziców, dzieci i młodzież, osoby podeszłe wiekiem, osoby dotknięte cierpieniem. Pozdrawiam i witam wszystkie pokolenia: najstarszych emigrantów i ich potomków, którzy być może oddalili się od macierzy i nie mówią już ojczystym językiem. Witam także serdecznie tych, którzy w ostatnich latach osiemdziesiątych znaleźli tu gościnę, opuściwszy Ojczyznę.
     W szczególny sposób pragnę podziękować wszystkim kapłanom i rodzinom zakonnym, którzy oddają się służbie duszpasterstwa polonijnego i podtrzymują żywą więź z dziedzictwem i kulturą Kościoła i Narodu, z którego pochodzicie.
     Kraje Beneluxu, a zwłaszcza Belgia i Holandia, mają dawne więzi z Polską. Wielu uczestników Wielkiej Emigracji po Powstaniu Listopadowym znalazło gościnne przyjęcie w Belgii. Zdobycie niepodległości Belgii w 1830 roku ma również pośredni przynajmniej związek z wydarzeniami listopadowymi w Królestwie Polskim. Gen. Jan Skrzynecki i oficerowie Powstania Listopadowego, jak Ignacy Kruszyński czy Feliks Pruszyński, oddali wielkie przysługi tworzonej przez króla Leopolda I Armii belgijskiej. W Brukseli wielki historyk Joachim Lelewel spędza ostatnie lata i tu pisze główne dzieła historyczne. On też jest autorem słynnego hasła: „za naszą i waszą wolność”, pod którym nasi Rodacy walczyli i umierali za wolność własnej Ojczyzny, i za wolność innych narodów.
     Szczególnie serdeczne więzy zostały zadzierzgnięte w czasie ostatniej wojny. Oddziałom polskim, zwłaszcza dywizji pancernej, po zakończeniu walk w Normandii został przydzielony odcinek frontu, który prowadził najpierw przez Roubens, Mield, do uwolnienia północnej Gandawy, a następnie do uwolnienia Holandii. Miejscowości Axel, Alphen, Terover, a później Breda i Moerdijk zostały uwolnione przez polskie oddziały. Wczoraj w Ypres byłem uczestnikiem wielkiej uroczystości związanej z 40 rocznicą odzyskania wolności po okupacji II wojny światowej. Tam też została odsłonięta tablica pamiątkowa ku czci polskich oddziałów, które właśnie również w tym mieście zasłużyły się dla oswobodzenia Belgii. Powiedziano także w tym czasie, że Breda to najbardziej polskie miasto. Wystawione tam pomniki i kaplica Matki Bożej Częstochowskiej są wyrazem wdzięczności za przyniesioną wolność. Licznie rozsiane groby polskich żołnierzy, zwłaszcza cmentarz w Lommel czy Bredzie, jak i polskie groby pod Arnheim świadczą o złożonej ofierze. Pragnę to przypomnieć w sposób szczególny w 40 rocznicę zakończenia tej strasznej wojny.
     Pomimo upływu lat ciągle żywa jest tradycja polskich żołnierzy i ciągle okazywana jest wdzięczność. Wyrazem tej wdzięczności jest również akcja pomocy przeprowadzona przez Caritas i Czerwony Krzyż belgijski, zwłaszcza w ostatnim okresie, gdy naród polski znalazł się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Pragniemy złożyć za tę ofiarną, szczodrą pomoc społeczeństwu Belgii, Holandii i Luksemburga szczególne wyrazy wdzięczności.
     Większość jednak Polaków przybyła tu, do Belgii czy holenderskiej Lombardii, w poszukiwani pracy. Była to najczęściej trudna praca w górnictwie. Dochodzili przez nią do pewnego dobrobytu osobistego i zabezpieczali lepszą przyszłość swoim dzieciom, ale mają także swój niezaprzeczalny udział w rozwoju ekonomicznym, społecznym, a także duchowym tych krajów, które ich przyjęły.
     Po ostatniej wojnie, w czasie moich studiów w Rzymie, podczas wakacji dane mi było tutaj w Belgii spełniać również posługę duszpasterską wśród polskiej emigracji. Widziałem wtedy waszą wiarę, wierność Bogu, wierność chrześcijańskiej Tradycji ojców. Widziałem też, jak sumiennie wypełnialiście wasze zawodowe powinności. Miałem sposobność zaznajomić się z niektórymi rodzinami w tym środowisku, w którym przez miesiąc spełniałem posługę duszpasterską. Życie religijne i polskie znajdowało mocne oparcie w licznych organizacjach, które służyły podtrzymywaniu i rozwijaniu bogactwa duchowego, które ma własny swój kształt, bo wyrasta ze szczególnego doświadczenia Narodu, Narodu milenijnego.
     Pragnę gorąco i życzę wam, drodzy Rodacy, i wszystkim, od których tu przychodzicie: rodzinom, bliskim, parafiom, środowiskom, a zwłaszcza młodemu pokoleniu, byście pogłębiali ciągle świadomość tego dziedzictwa, z którego się wywodzicie i które w sobie nosicie. A także świadomość, gotowość dawania zawsze świadectwa waszej tożsamości, tożsamości chrześcijańskiej: temu wszystkiemu, co w ciągu naszej tysiącletniej przeszłości zostało niejako „zainwestowane” w jakiś szczególny sposób w dzieje duszy polskiej i w niej znalazło swój wyraz. Dzieje nasze, jak wiemy, nie były i nie są łatwe, ale też właśnie dzięki temu mają dla nas szczególną wartość i znaczenie.
     Jestem świadom trudności wewnętrznych i zewnętrznych, na jakie jest narażony człowiek dzisiejszych czasów. Żyjecie i tworzycie społeczeństwo coraz bardziej złożone, pluralistyczne, w którym ścierają się różne poglądy, różne oceny, społeczeństwo, które oddala się niejednokrotnie od Chrystusa, od Kościoła i jego nauki. Naród chrześcijański, silny mocą tajemnicy paschalnej, Krzyża i Zmartwychwstania Chrystusa, nawet w trudnych okresach nie przestał bronić, tworzyć i przekazywać swojej własnej kultury. Dzięki temu zachował świadomość siebie i umiał z zagrożeń i klęsk moralnych i fizycznych, których w naszej historii nie brakowało, wyjść zwycięsko, po chrześcijańsku, owszem, umocnić swoją tożsamość, swoje miejsce w wielkiej rodzinie narodów Europy i świata.
     O tej woli zwycięstwa, o żywotności narodu świadczą w sposób szczególny ostatnie dziesiątki lat, a nawet wręcz ostatnie lata naszej historii. Drogo okupiliśmy w czasie ostatniej wojny wolność „naszą i waszą”. Znamy cenę tej ofiary. Zapewne tutaj pośród was są tacy, którzy noszą jeszcze jej znaki na ciele lub na duszy. Ale z tej straszliwej hekatomby naród nasz wyszedł umocniony, w przekonaniu o własnej godności, o swoim prawie do życia jako gospodarz własnej Ojczyzny, w przekonaniu o prawie do własnej historii, do pełnej wolności i niepodległości, do samostanowienia i samorządności; a to wszystko w oparciu o wierność Chrystusowi, który jest Panem historii i Panem naszego życia.
     Myślę, że tę również treść wyraża słowo „Solidarność”, które widzę tu wypisane na tym stadionie. Słyszę, że na to słowo reagujecie bardzo żywiołowo. Trudno mi się dziwić. Dzisiaj po południu byłem na spotkaniu z przedstawicielami belgijskiego świata pracy, reprezentantów zarówno grupy językowej flamandzkiej, jak i francuskiej. Byłem przy grobie znanego w całym Kościele i w całym świecie kard. Józefa Cardijn. Kiedy przemawiający w w imieniu zgromadzonych przewodniczący organizacji katolickich pracowników, organizacji, która się łączy właśnie z dziedzictwem, z misją kardynała Cardijn, odwołał się do solidarności, wymienił polską „Solidarność”, cała zgromadzona społeczność belgijskiego świata pracy reagowała na to słowo tak samo żywiołowo, jak wy tu zgromadzeni. Przy czym nie chodziło tylko o słowo, ale chodziło o cały wysiłek, wysiłek świata pracy zmierzający do tego, ażeby zapewnić mu właściwą godność, ażeby zapewnić mu właściwe miejsce w społeczeństwie, ażeby zapewnić ludziom pracy prawo do samorządności związków zawodowych. Widać z tego, że sprawa ta, która wiąże się ze słowem „Solidarność”, nie jest tylko jakąś naszą polską specyfiką, ale ma szeroki oddźwięk poza Polską, a zwłaszcza tutaj, w tych krajach, które bardzo wiele przyczyniły się dla tego, ażeby chrześcijańską naukę społeczną wcielić w życie, a zwłaszcza wcielić w życie środowisk robotniczych, środowisk pracy. Z pewnością nasze dziedzictwo jest wielkie, ale jest i trudne. Musimy je wciąż na nowo odkrywać, pogłębiać, żyć nim, przekazywać je tym, którzy idą i którzy przyjdą po nas. Jest to ogromnie ważne dla was, którzy żyjecie poza własną Ojczyzną, czy też poza Ojczyzną waszych przodków. Im bardziej będziecie wierni Bogu, waszej tożsamości i kulturze, tym owocniejszy będzie wasz wkład nie tylko w dobro kraju i narodu, w którym tkwią wasze korzenie, ale także owocniej i skuteczniej będziecie mogli służyć dobru waszych nowych ojczyzn i społeczeństw, które współtworzycie.
     Ze szczególną troską, ale i nadzieją myślę przede wszystkim o waszych rodzinach. O katolickiej rodzinie, bogatej w łaski i obowiązki sakramentu małżeństwa, o rodzinie, która jest „kościołem domowym”. Dzisiaj mówiłem o tym w czasie głównego nabożeństwa przed Bazyliką Serca Pana Jezusa na Koekelberg. Niech będzie przepojona miłością, wiernością i szacunkiem dla Boga i ludzi. Niech będzie pierwszą szkołą wiary i cnót, miłości Boga i bliźniego.
     Przyjmijcie te słowa. Przyjmijcie wszystko to, co w sercu, i razem z błogosławieństwem, którego na końcu pragnę wam udzielić, zanieście do wszystkich, których kochacie, wśród których żyjecie i pracujecie.
     Wiem, że Polacy w Belgii mają długą tradycję pielgrzymek do Montaigu, centralnego Sanktuarium Maryjnego. Bogarodzica umacnia tam wiarę i pomaga jako Matka w zachowaniu właściwej atmosfery religijnej rodziny, a przez nią i całego społeczeństwa. Niech wyprasza łaskę wiary, wytrwania i jedności w pluralizmie.
     Wszystkich polecam opiece Jasnogórskiej Królowej Polski i świętych polskich Patronów poczynając od św. Wojciecha i św. Stanisława, aż do Maksymiliana Marii Kolbego. Pamiętaj o nas, Panie, gdyż masz upodobanie w swym ludzie. Przyjdź nam z pomocą, abyśmy ujrzeli szczęście Twych wybranych, radowali się radością Twojego ludu, chlubili się razem z Twoim dziedzictwem (Ps 106[105],4-5).
     Tymi słowami psalmu kończę moje przemówienie. Pragnę jeszcze zwrócić się do grup pobratymczych, jak powiedział Ksiądz Biskup, pozdrawiając wszystkich przynajmniej w kilku słowach własnego języka.

19 maja 1985


Wielka rodzina Polaków

 Santiago - spotkanie z chilijską Polonią

"Wielka rodzina Polaków"
Drodzy Rodacy!

     Jest już pewnego rodzaju tradycją że w czasie moich pielgrzymek spotykam się także z Rodakami przebywającymi w danym kraju. Niekiedy jest to dawna emigracja, czasem bardzo dawna, często emigracja niepodległościowa, związana z losami drugiej wojny światowej. Spotykam również Rodaków, którzy niedawno opuścili Ojczyznę, także tych, którzy przebywają poza krajem czasowo, z racji różnego rodzaju umów o pracę. W spotkaniach biorą niekiedy udział i tacy, którzy już nie władają językiem polskim, czasem wcale go nie znają, a przecież czują się w jakiś sposób związani z tą wielką wspólnotą, z wielką rodziną, jaką stanowią Polacy na całym świecie, wywodzący się z tego samego pnia, zakorzenionego w Ojczyźnie.
     Cieszę się bardzo, że w programie mojej posługi pasterskiej w Chile znalazło się miejsce na spotkanie z wami. Wszystkich serdecznie witam i pozdrawiam, razem i każdego z osobna. Dziękuję waszemu Prezesowi za słowa wprowadzenia, waszemu Duszpasterzowi za piękne przemówienie oraz waszemu przedstawicielowi za podarunek, który mi wręczył. Poprzez was witam wszystkich moich Rodaków żyjących na ziemi chilijskiej.
     Obecność Polaków w tym kraju podkreśla piękna, wyjątkowa karta zapisana życiem i działalnością naszego wielkiego Rodaka, którego setną rocznicę śmierci obchodzić będziemy za dwa lata: Ignacy Domeyko (1802 – 1889). Ten polski emigrant, przyjaciel Mickiewicza (który upamiętnił go w trzeciej części Dziadów jako Żegotę), był człowiekiem o wielkiej formacji intelektualnej i religijnej. Po ukończeniu studiów w Paryżu przybył do Chile w roku 1838, Chile było już wówczas krajem niepodległym. Stworzył tu naukowe podstawy eksploatacji bogactw naturalnych oraz zajmował się organizacją nauki i nauczania. Przez długie lata był profesorem, a następnie rektorem Uniwersytetu w Santiago. Dokonał szeregu ważnych odkryć geologicznych i geograficznych. Imieniem Domeyki zostało między innymi nazwane pasmo Gór w Andach. Stawał w obronie ludzkich praw i rodzimej kultury szczepu Araukanów. Uznany został przez Chilijczyków za jednego z najbardziej zasłużonych dla rozwoju gospodarczego i kulturalnego tego kraju. Można by powiedzieć w duchu Soboru Watykańskiego II, że Domeyko był szczególnym „darem” narodu i Kościoła w Polsce dla Chile, dla Kościoła i narodu chilijskiego. Do końca swego życia zachował głęboką duchową łączność z własną Ojczyzną.
     Drodzy bracia i siostry! Każdy z nas ma swoje własne powołanie życiowe. Opatrzność Boża sprawiła, że wy, którzy wywodzicie się z Polski, macie realizować wasze ludzkie i chrześcijańskie powołanie tutaj, w Chile. Realizując je, wnosić winniście w to społeczeństwo wszystko to, czym jesteście bogaci, a więc bogactwo waszego umysłu, waszego serca, waszej osobowości, waszego człowieczeństwa. Musicie jednak pamiętać, aby budując tę nową rzeczywistość, nie zatracić czy nie zagubić tamtych wartości, które są waszym dziedzictwem przekazanym przez ojców czy praojców. Tych wartości ludzkich i chrześcijańskich, których soki życiodajne płyną we wspólnym pniu przynależności do kultury i tradycji polskiej.
     Wspomniałem na początku o wielkiej wspólnocie, jaką tworzą Polacy żyjący w kraju i poza jego granicami. Tworzyła się ona przez przeszło tysiąc lat w oparciu o Ewangelię i Eucharystię. Polacy żyjący poza krajem głęboko odczuwają wszystko to, czym żyje Ojczyzna: jej troski, smutki, niepowodzenia, nadzieje i radości podobnie jak Rodacy w Kraju, cały Kościół w Polsce, starają się wnikać w problemy polskiej emigracji i nieść jej pomoc duchową.
     W czerwcu tego roku Kościół w Polsce będzie przeżywał Kongres Eucharystyczny, w którym jeśli Pan Bóg pozwoli i ja mam uczestniczyć. Byłoby dobrze, gdyby wasza wrażliwość na sprawy Ojczyzny i wasza duchowa z nią łączność znalazła wyraz w spotkaniu z Rodakami w jednym Eucharystycznym Chlebie. Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba — tak uczy św. Paweł Apostoł (1 Kor 10,17).
     Drodzy bracia i siostry! Przy tym spotkaniu dzisiejszym życzę wam, waszym rodzinom, waszym dzieciom, ludziom starym i cierpiącym, abyście wiernie strzegli tego bogatego dziedzictwa wiary, nadziei i miłości, jakie zostało zapisane w sercach przez całe pokolenia waszych przodków. Pomnażajcie to bogactwo przez pracę nad budowaniem takiego społeczeństwa, w którym zakwitnie w pełni sprawiedliwość i pokój Chrystusowy.
     Zawierzam was wszystkich opiece Matki Chrystusa, Jasnogórskiej Królowej Polski i z serca wam błogosławię: w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

3 kwietnia 1987


Jesteśmy jedną wspólnotą odpowiedzialną za Polskę

 Audiencja dla uczestników rzymskiego spotkania "Kraj-emigracja"

"Jesteśmy jedną wspólnotą odpowiedzialną za Polskę"

29 X 1990 r. Ojciec Święty przyjął uczestników odbywającego się w Rzymie od 26 do 30 października spotkania „Kraj-Emigracja”. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele środowisk polonijnych z całego świata, w tym także z ZSRR. Obecni byli m.in. bp Zygmunt Kamiński, bp Jerzy Dąbrowski, ambasadorzy RP przy Stolicy Apostolskiej i we Włoszech. W imieniu przybyłych przemawiali współprzewodniczący spotkania: marszałek Senatu RP prof. Andrzej Stelmachowski i przewodniczący Rady Koordynacyjnej Polonii Wolnego Świata inż. Stanisław Orłowski.

Drodzy Bracia i Siostry, umiłowani Rodacy!
     Z Polonią całego świata spotykałem się wiele razy: tu, w Rzymie; i w innych miejscach, ale takiego spotkania jak dzisiejsze jeszcze nie było. Ma ono charakter wyjątkowy. Razem zgromadziła się Polonia, Polacy zamieszkali za granicą oraz przedstawiciele z kraju.
     Serdecznie witam i pozdrawiam wszystkich tu obecnych. Witam najpierw przybyłych księży biskupów, witam ks. bpa Kamińskiego. Moje słowo kieruję do pana prof. Andrzeja Stelmachowskiego, Marszałka Senatu a zarazem przewodniczącego Wspólnoty Polskiej, i dziękuję mu za przemówienie wprowadzające do dzisiejszego spotkania. Witam panów ambasadorów przy Stolicy Apostolskiej i przy Kwirynale. Pozdrawiam panów prezesów organizacji polonijnych z panem inż. Stanisławem Orłowskim, przewodniczącym Rady Koordynacyjnej Polonii Wolnego Świata i dziękuję za jego przejmujące słowa oraz wszystkich tu obecnych przedstawicieli, a przez was wszystkie środowiska, które reprezentujecie.
     Powiedziałem na wstępie, że jest to spotkanie wyjątkowe, gdyż jest wynikiem nowej sytuacji, w jakiej znalazła się Polska, Europa i cały świat. Jest to spotkanie szczególne, bo został nawiązany pierwszy oficjalny kontakt z Polonią i Polakami całego świata. Przypominają mi się słowa, jakie wypowiedziałem do Polaków w Londynie w dniu 7 maja 1982 r. Mówiłem wówczas, „nie można o was myśleć, wychodząc od pojęcia emigracja” trzeba myśleć, wychodząc od rzeczywistości „ojczyzna”. Ta więź z ojczyzną była i jest dla was siłą duchową, głęboko zakorzenioną w waszych sercach, tradycjach, rodzinach, w kulturze. Opuściliście tę ojczyznę, ale nie przestaliście być Polską, częścią szczególną Polski. Bolała was jednak ta „fizyczna nieobecność”. Byliście w jakimś sensie poza Polską.
     Dzięki Bogu, jest to już przeszłość. Dzisiaj możecie powiedzieć, że te więzy z ojczyzną nabrały nowego życia. Możecie już nawiązać oficjalny kontakt z krajem, i to rozważaliście, między innymi, podczas waszych konferencji. Już nie będzie trzeba o was mówić z bólem „Polacy nieobecni fizycznie, nie mający racji”. I za to trzeba gorąco dziękować Bogu, Panu historii, dziejów człowieka i narodów. Dzisiaj znowu odczuwacie bliskość tej ojczyzny.
     Dzisiaj są wśród nas obecni Polacy, delegaci Polaków zamieszkałych na Litwie, Łotwie, Białorusi, Ukrainie, w Czechosłowacji, na Węgrzech i w Rumunii. Nie są oni emigracją, ale zechcieli uczestniczyć w tym spotkaniu Polonii i Polaków. Na ich obecność pragnę zwrócić szczególną uwagę. W wyniku przemian dokonujących się w tych krajach mogą oni po raz pierwszy brać udział w takim spotkaniu. Jest to moment wzruszający dla mnie osobiście i dla wszystkich nas tu obecnych. Kto by pomyślał o takiej możliwości jeszcze kilka lat temu? Do nich kieruję gorące słowa powitania, cieszę się wspólnie z nimi i razem z nimi dziękuję Bogu serdecznie za upragniony dar tego spotkania. Wasza historia nacechowana jest tragizmem. Zachowaliście jednak wiarę ojców. Łączy was tradycja wieloletniej, heroicznej walki o utrzymanie własnej narodowości. Jesteście bogaci doświadczeniami lat walki o zachowanie i umocnienie swej tożsamości. Nigdy nie zapomnieliście o ojczyźnie dzięki waszemu przywiązaniu do polskiej tradycji i legendarnemu wprost patriotyzmowi. Raduję się więc niezmiernie waszą radością, że możecie tu być. Wspomnijmy na tym miejscu żywą wiarę tych, którzy za te wartości cierpieli i za nie ponieśli śmierć.
     Jak widzimy, oblicze Europy zmieniło się i nadal stopniowo ulega przekształceniom. Jesteśmy narodem, który ma swój szczególny wkład w te przemiany. Nasze wysiłki nie poszły na marne i dzisiaj zbieramy już owoce, jak choćby to dzisiejsze wspólne spotkanie. Jednakże nowe sytuacje wymagają nowych postaw, które rodzą się ze spokojnych przemyśleń. Winniśmy wzmacniać naszą tożsamość narodową, nie wolno nam zapominać, kim jesteśmy i gdzie są nasze korzenie. Winniśmy czuć się zawsze jedną wspólnotą, niezależnie od tego, gdzie są nasze domy i miejsca pracy. Jesteśmy odpowiedzialni za rozwój naszej kultury i nauki, ale nie możemy też zapomnieć, że należymy do wielkiej wspólnoty narodów, że korzystamy z ich dorobku i osiągnięć. Inne narody też chcą ubogacać się, czerpiąc z naszego skarbca. Możemy być dumni z tego, co mamy. Dlatego tak bardzo ważne jest, by czuć się Polakiem, mieć świadomość polskich korzeni, które sięgają tysiąca lat, a czerpią swą siłę z chrześcijańskiej wiary i europejskiej kultury. Świadomość tych związków, a zarazem świadomość wartości własnej kultury pomogą nam właściwie ocenić samych siebie i zwiększą poszanowanie kultury innych narodów. Jesteśmy odpowiedzialni za Polskę, za to, co ona stanowi, za to, co od niej otrzymaliśmy i otrzymujemy.
     Pragnę jeszcze zacytować słowa, które wypowiedziałem do moich rodaków przed rokiem, na spotkaniu wigilijnym 24 grudnia: „Trzeba […] abyśmy odnajdywali swe własne miejsce, miejsce z takim trudem bronione i wypracowane pośród wszystkich narodów, przede wszystkim europejskich. Musi być docenione twórcze znaczenie i trud naszych sprzeciwów. Musimy też sami od siebie potwierdzić nasz wkład w nowe ukształtowanie życia na naszym kontynencie musimy wypracowywać ten nowy kształt ze wszystkimi, przede wszystkim z tymi, z którymi łączy nas historyczne sąsiedztwo”.
     Dziękuję wam serdecznie za to spotkanie. Tak bardzo bym chciał, aby i ono przyczyniło się do umocnienia więzi z krajem, któremu na imię Polska. Niech ono nas wspólnie wzbogaci, niech służy temu dobru wspólnemu, jakim jest nasza ojczyzna, i każdej wspólnocie ludzi, którzy czują się z nią złączeni więzami krwi, każdemu Polakowi i każdej Polce, gdziekolwiek żyją.
     Ojczyzna to nasza wspólna Matka, to nasz „wielki zbiorowy obowiązek” (C. K. Norwid). Jesteśmy za nią odpowiedzialni. Wszystkich polecam Bogu w modlitwie i proszę Panią Jasnogórską, aby opiekowała się naszą ojczyzną i wszystkimi Polakami w kraju i poza jego granicami. Bardzo proszę obecnych tu księży biskupów, aby wspólnie ze mną udzielili błogosławieństwa uczestnikom spotkania i ich rodzinom. Przedtem jeszcze pomodlimy się za naszą ojczyznę i za zmarłą uczestniczkę tego spotkania, która wniosła w nie tak wielki wkład. To tyle pragnę powiedzieć, choć byłoby wiele jeszcze refleksji i uczuć.
29 października 1990


sobota, 16 grudnia 2023

W 1997 roku przed przyjazdem Jana Pawła II

 W 1997 roku przed przyjazdem Jana Pawła II do Wrocławia, oddział antyterrorystyczny wrocławskiej policji dokładnie sprawdzał kościół garnizonowy, do którego Jan Paweł II miał wkrótce przybyć. Jeden z policjantów zapragnął zajrzeć również do tabernakulum. Wówczas ksiądz powiedział mu:

- Nie trzeba przeszukiwać, tam mieszka tylko Pan Jezus.
- Proszę księdza, ale ja muszę sprawdzić, czy On jest tam sam!


Po powrocie Jana Pawła II z Niemiec, jeden z niemieckich komentatorów telewizyjnych stwierdził, że oglądalność programu TV z wizyty papieża wyniosła 26 procent, czyli niemal tyle samo co najlepsze seriale kryminalne...


 

Jan Paweł II

 Jan Paweł II był pierwszym w historii papieżem, który zasiadł na trybunach stadionu jako piłkarski kibic. Było to 29 października 2000 roku, kiedy to ponad 60 tysięcy sportowców z całego świata spotkało się z papieżem na Stadionie Olimpijskim w Rzymie. Po tym, jak Jan Paweł II celebrował mszę świętą, podczas której wygłosił kazanie, na stadionie odbył się mecz piłkarski Włochy-reszta świata, z udziałem największych gwiazd światowego futbolu. Jan Paweł II obejrzał cały mecz, mimo że początkowo miał opuścić stadion po pierwszych 45-ciu minutach gry.

Znając sympatię papieża do piłki nożnej, piłkarski klub FC Barcelona co roku przesyłał mu karnet wstępu na mecze.


Tylko niech pan tylko tego nie mówi Ojcu Świętemu!

 Gdy Papież przebaczył swojemu zamachowcy Ali Agcy jego czyn, do francuskiego publicysty Andre Frossarda zgłosił się mężczyzna twierdzący, że wie jacy ludzie stoją za zamachem Agcy.

Frossard powiedział wówczas:
- Tylko niech pan tylko tego nie mówi Ojcu Świętemu! Jeszcze każe nam się za nich wszystkich modlić!